Marek Winiarski

Blogowigilia – Jak zagadać do blogera?

W zeszły weekend udałem się do Warszawy na integracyjne spotkanie blogerów, które radośnie nazywa się Blogowigilią. Domyślając się, że smak pierogów was nie interesuje, relacja dostanie formę poradnika, otwartego małym wstępem.

Na samym początku, byłem bardzo sceptycznie nastawiony do eventu. Kojarzyło mi się to jedynie z wigilią klasową, czyli wydarzeniem, w którym musisz 30 osobom złożyć życzenia świąteczne, a z tej bandy lubisz jakieś 5.  Postanowiłem, więc zapytać moją koleżankę Kasię, która to bardzo mnie namawiała na udział:

– Co właściwie się robi na tej Blogowigilii?
– No nie wiem, też nie byłam. Ale z tego co widziałam na fotkach, to przychodzisz, robisz sobie fotkę z Kominkiem i idziesz do domu.

No OK. Będąc namawianym też przez kolegę Marka, stwierdziłem, że nie ma się co bronić i trzeba jechać.

Na stadion nawet nam się udało trafić, a tam poznaliśmy naszego pierwszego przyjaciela, czyli markę Grant, która to obsłużyła nas ciekawymi drinkami. Zasiedliśmy do stolika, oczekując na przybycie Katarzyny. Okazało się, że nasza koleżanka jest świetnym przykładem idealnej kobiecej orientacji w terenie. Niczym Messerschmitt krążyła wokół stadionu, poszukując wejścia. Gdy dochodziła 20, udało się jej przybyć na miejsce.

Blogowigilia 2014 - Z Markiem Zającem i Kasią Wójcik
Blogowigilia 2014 – Z Markiem Zającem i Kasią Wójcik

Event miał motyw przewodni. Poznaj 5 nowych blogerów! No to rozglądamy się, po okolicy – wszędzie grupki kilkuosobowe, dyskutujące jak gdyby znali się od zawsze. Co zrobić w takim wypadku? Podejść z myślą “Dalej rozmawiajcie tak naturalnie jak byśmy się znali od zawsze, ja może się kiedyś włączę”? Czy może wbić w tłum z okrzykiem “Siema, jestem Marek, co tam u was?”? Jedno i drugie brzmi… dziwnie.

Ja na rozgrzewkę miałem trochę szczęścia i kiedy to oczekiwałem moich towarzyszy, przysiadł się do mnie Paweł. Mimo wielu prób dowiedzenia się o czym pisze, wiem tylko że studiuje w Warszawie, jego koledzy nie rozumieją idei blogowania, a Paweł to w sumie jego drugie imię. Ale OK! Poznałem pierwszego, zostało czterech.

Tutaj z pomocą przyszła Kasia, która z czasów studenckich, znała Zdzisława. Jest to człowiek bardzo otwarty, dla którego poznanie nowej osoby jest tak proste i oczywiste, jak mycie zębów po posiłku. Dzięki niemu mój licznik skoczył do dwóch, a razem z nim poszliśmy na podbój i poznawanie kolejnych osób. Tym sposobem poznaliśmy Pawła Opydo i Przemka z Radomia Kosiora.

Blogowigilia 2014 – Z Pawłem Opydo

Okazało się też, że nie zawsze to Ty zagadujesz do tych znanych. W czasie rozmowy, zupełnie przypadkiem zostaliśmy zagadnięci przez Maćka Budzicha – który ogolony na łyso, w ogóle siebie nie przypomina. Dodam jeszcze, że jest to bardzo pozytywny człowiek.

 

Gdy Zdzisław opuścił naszą radosną gromadę, musieliśmy sobie radzić sami. Dowodzenie przejęła nasza najładniejsza jedna-trzecia. Tym sposobem, numerem sześć integracyjnej wyliczanki został Maciek Pietrukiewicz.

Ale jaki z tego morał?

Mówiłem, że będzie poradnik. Otóż, największym problemem w tym wszystkim, było wbicie się w tłum. Jeżeli spojrzeć na zebranych ludzi, duże grupy już się znały i dyskutowały w swoich gronach, co czasami tworzyło psychologiczną barierę. Dużo osób, blokuje fakt poznania osoby, którą lubią i szanują. Tutaj mamy dwojakie podłoże. Z jednej strony obawa, że może dana osoba nie jest tak fajna, jak nam się wydaje, a z drugiej strach niczym przed zagadaniem do niezłej laski – nie chcemy zostać olani, przez kogoś, kogo chcemy poznać.

Dlatego mam dla was swoją obserwację. Jeżeli jesteś na evencie, musisz częściowo przydusić swoje dobre wychowanie. To, że ktoś gada z 5 osobami, nie może sprawić, że Twoje dobre maniery zabronią Ci podejść i im przerwać. Jeżeli chcesz dorwać kogoś samego, zwłaszcza, jeśli to osoba bardziej znana, masz trzy opcje:

Innymi słowy, nie jest to możliwe. Więc co powinieneś zrobić? Ogólnie, uwagę przykuwają Ci, którzy ostatni dołączyli do rozmowy, chyba że aktualny rozmówca jest naprawdę interesujący. Więc jeśli chcesz swoje 5min, po prostu podejdź i zagadaj. No i nie denerwuj się na innych, którzy Tobie tak przerwą, to jedyna metoda. Zawsze do bardziej interesującej osoby, możesz wrócić później. Jeżeli bardzo nie chcesz psuć komuś konwersacji, w rozmowach z ludźmi w sumie obcymi, czasami padają krótkie pauzy – to jest Twój wymarzony moment na uderzenie.

Ostatecznie, nie ma się czego bać. Twoi idole, też są ludźmi i chętnie z Tobą porozmawiają.

Po co się idzie na Blogowigilię?

 

Blogowigilia 2014 – Z Kominkiem/Tomkiem Tomczykiem/JsonemHuntem (Niepotrzebne skreślić).
Exit mobile version