Marek Winiarski

Google Stadia – czy gry potrzebują swojego Netflixa?

Branża gier komputerowych to bardzo kuszący tort. Oczywiste jest, że każdy chciałby z tego tortu kawałek. O swoją porcję można się starać na wiele sposobów. Robić gry, robić narzędzia do tworzenia gier, przygotowywać assety, szkolić, organizować eventy, zająć się reklamą, albo dostarczać nowe technologie.

Żeby zaistnieć na rynku, trzeba albo coś robić dobrze, albo zaproponować coś rewolucyjnego. Google próbuje iść drugą ścieżką i oferuję technologię gry w chmurze. Nie jest koncept rewolucyjny, bo różne próby takiego rozwiązania mamy już od wielu lat. Google jako gigant, ma finanse i wiedzę, żeby zrobić coś lepiej. Tylko czy jest to w ogóle potrzebne?

Internet is the limit…

O samych technologicznych limitach takiego rozwiązania zdążyły się już wypowiedzieć wszelkie redakcje na świecie, dlatego nie poświęcę temu dużo czasu, ale z dziennikarskiego obowiązku wypada wspomnieć.

Google zachwala, jakie to urządzenia nie obsłużą naszej gry. Wszystko fajnie, ale głównym problemem w tej technologii nie jest sprzęt, tylko internet. Ludzie w dużych miastach raczej mają dostęp do światłowodu i to o dużych prędkościach. Tylko co z osobami z miejscowości mniejszych albo wręcz wiosek, gdzie jedyna opcja to internet radiowy? Jedna sprawa, że sam internet nie jest za szybki. Gorzej, że czasami wystarczy, żeby mocniej zawiało i tracimy połączenie.

Ranking prędkości internetu w Polsce (Stadia ma wymagać 25MB/s)
Źródło:
http://www.speedtest.pl/ranking_isp/1/290/2-1-1-1-2-0-0-0-2

Pozornie brzmi to, jak typowy problem z grą multiplayer, ale pamiętajmy, że Stadia ma też dać możliwości zabawy singlowej. Jesteśmy o krok od pokonania bosa, zawiało i zaczynaj zabawę od nowa. Na tym polu Stadia jest tak chwiejna, jak internet użytkownika. Dlatego nieważne czego Google nie wykorzysta, osoby o kiepskim dostępie do internetu i tak nie będą targetem usługi.

Osoby z mocnym internetem i tak mogą nie być w pełni usatysfakcjonowane. Przesył danych przez internet może trwać. Google obiecuje 4K, 8K i nie wiadomo co jeszcze. Każde zwiększenie rozdziałki to zwiększenie rozmiarów pakietów. Więc albo zacznie rosnąć potrzeba na coraz lepsze łącze, albo… Google zacznie kompresować dane, przez co 4K zacznie wyglądać jak 800 na 600. Załóżmy jednak, że mamy super internet, czy dalej potrzebna nam Stadia?

Po co nam Stadia

Próba grania w chmurze to pokłosie sukcesów oglądania i słuchania w chmurze. Nikt nie zaprzeczy o wielkim sukcesie Spotify i Netflixa, więc czemu inaczej miałoby być z grami?

Zastanówmy się, czemu tak bardzo nam się spodobały te dwie usługi? Typowe słuchanie muzyki wiązało się z kupowaniem płyt, noszeniem ich ze sobą razem z jakimś odtwarzaczem, albo słuchaniem w domu. Później dostaliśmy MP3 czy iPody i słuchanie muzyki ograniczyło się do przenoszenia plików. Tylko z czym się wiązało budowanie playlisty? Zgrywaniem muzyki z płyt, potem na urządzenie. Takie zabawki nie oferowały wtedy 1TB danych, ale raczej 1-2GB, więc jeśli lista nam się znudziła, trzeba było od nowa bawić się z plikami.

Spotify ułatwia cały proces, dając nam bazę muzyki. Koniec zgrywania muzyki, koniec aktualizowania ograniczonej listy. Mamy to wszystko w jednym miejscu. Nasza lista jest zawsze aktualna, bez względu na to gdzie się znajdujemy.

Dla młodszych użytkowników: Tak wygląda odtwarzacz MP3.

Przy czym z grami nie mamy tego problemu. Już Steam czy inny uPlay zapewnia nam, że mamy pełną listę gier dostępną na każdym urządzeniu (abstrahując od ograniczeń systemowych). Na telefonach robotę robi Google Play czy iStore.

No to może Netflix? Oglądanie filmów czy seriali wymagało od nas dorwania się do telewizora, o konkretnej godzinie, mając do dyspozycji odpowiedni kanał. Netflix sprawił, że oglądamy, kiedy chcemy i co chcemy. Zero limitów czasowych wynikających z ramówki telewizji czy repertuaru kina. Ponownie, problem nie występuje w przypadku gier. Kupujemy, co chcemy i gramy, kiedy mamy ochotę.

Więc co nas ogranicza w graniu? Sprzęt. Jeśli mamy za słaby komputer nie pogramy i właśnie ten problem ma rozwiązywać Stadia. Przy czym rozwiązując go, tworzy inny. Przestajemy być zależni od sprzętu, ale stajemy się zależni od internetu.

W sytuacji, kiedy nie dysponujemy dobrym i stabilnym łączem, (najlepiej bezawaryjnym) Stadia nie rozwiązuje problemu, a tylko zmienia go na inny.

Znów coś dla młodszych: tak wyglądała telegazeta.

Kluczowy może się tutaj okazać koszt usługi. Kiedy pisze te słowa, nie jest on znany. Pozwolę jednak sobie dokonać małej estymacji. Swój komputer składałem około 6-7 lat temu. Nie były to najnowsze podzespoły z górnej półki, a raczej średniaki. Wydałem na sprzęt niecałe 3000zł, z biegiem lat dokonałem jedynie wymiany karty graficznej za około 700zł. Zaokrąglijmy w górę, wydałem koło 4000zł na 6 lat. Daje to 4000zł na 72 miesiące, czyli na swój sprzęt wydałem około 55zł/msc. Obecnie komputer daje radę i bez problemu odpala nowsze tytuły takie jak Wolfenstain II, Wiedźmin 3, Kingdom Come Deliverance, na co najmniej średnich detalach, a czasami wyższych.

Biorąc pod uwagę takie dane, Stadia w kwocie ponad 50zł/msc może się dalej nie opłacać, bo lepiej zmontować sobie swojego PCta, bo inwestycja zwróci się po 6-7 latach… Wiadomo, że w tej cenie będą się jeszcze kryły gry, tylko że… nie wiadomo jakie. Co z tego, że możesz grać w super gry na max detalach, jak w sumie w żadną z tych dostępnych nie masz ochoty?

Ale można grać w Wiedźmina na telefonie, ktoś może powiedzieć. Fajnie, tylko kto się podejmie grania w RPG, RTSa czy FPSa na malutkim ekranie telefonu, kiedy interfejs gry jest do tego w ogóle niedostosowany? Biblioteka gier, może mieć tu bardzo duże znaczenie, bo część osób może się zdecydować na system, nie ze względu na jego możliwości, a na pokaźną bibliotekę gier.

To dla kogo ta Stadia?

Osobiście uważam, że Stadia podzieli los Google+. Będzie dużo szumu, sporo marketingu, potem odejście w niepamięć i ostatecznie koniec projektu.

Stadia nie dostarcza rozwiązania problemu, a jedynie podmienia go na inny problem, nieznany jest koszt tej zabawy, a do tego nie mamy pewności, że mimo opłaty będziemy mieli w co grać. System mocno uzależniony od sieci sprawi tylko, że gry single player dostaną wszystkie problemy i bolączki gier multi na czele z lagami.

Czy ktoś z tego faktycznie może skorzystać? Ktoś, kto nie chce mieć biurka z komputerem ani szafki RTV z konsolą, a jedynie wielki telewizor i małego pada z opcją pogrania w coś, do tego taka osoba musi dysponować mocnym internetem. Tylko czy komuś takiemu będzie zależało na 4K i 120 klatkach? To są raczej marzenia kogoś, dla kogo gry są największym hobby, a taka osoba robi wszystko żeby redukować ograniczenia, więc mocny lokalny sprzęt będzie dla takiej osoby preferowanym rozwiązaniem. Dlatego czuje trochę Stadia jak próbę oferowania Spotify komuś, kto słucha muzyki tylko z płyt winylowych.

Exit mobile version