Gry wyróżniają wiele gatunków. Gatunki często mają swoje podgatunki i rodzaje. Z bardzo ogólnego i popularnego gatunku strzelanek (z angielskiego shooterów) możemy wyróżnić wiele podgatunków, jednym z nich (który dzisiaj sobie omówimy) jest rail shooter.
Czym jest rail shooter?
Rail shootery to podgatunek nieco większej grupy jakiej są gry typu Shoot ’em up. Problem tego gatunku jest taki, że wielu znawców tematu ma tak naprawdę spory problem żeby go jednoznacznie określić. To co gra musi spełniać, żeby móc zaliczyć się do tego grona, to w pewien sposób ograniczone możliwości poruszania się. Nazwa na polski tłumaczy się jako strzelanka na szynach. Bierze się to stąd, że w tych grach, najczęściej niczym wagonik kolejki przesuwamy się z miejsca na miejsce bez ingerencji gracza, po z góry ustalonych ekranach. Gracz jedynie celuje i strzela do przeciwników, mogąc wykonywać uniki.
Pierwsze rail shootery nie przypominały tego co znamy teraz. W 1985 pojawia się pierwszy przedstawiciel strzelanki na szynach. Space Harrier, gdzie widzieliśmy plecy naszego bohatera i strzelaliśmy do dinozaurów, co może się wydawać nieco dziwne, bo te gry najczęściej kojarzymy z widokiem z oczu bohatera. Dopiero w roku 1991 pojawił się rail shooter, który przypomina znane nam dziś “celowniczki” czyli gra Starblade gdzie siadaliśmy za sterami czołgu i dość swobodnie celowaliśmy w nadciągających przeciwników. Chyba najbardziej znany przedstawiciel gatunku, który w salonach gier kusił załączonym do maszyny plastikowym pistoletem był Virtua Cop, gdzie wcielając się w policjanta, wystrzeliwaliśmy kolejnych bandytów. Gra posiadająca kooperacyjny tryb multiplayer, zaskarbiła sobie popularność na lata.
Renesans Rail Shooterów
Swój renesans miały nie tak dawno rail shootery, kiedy to popularność zyskiwał kontroler move do playstation, wtedy to na modłę klasyków z salonów gier pokroju Virtaua Cop dostaliśmy gry gdzie można było strzelać w ekran wykorzystując kontroler i specjalną nakładkę pistoletu. Jeszcze w 2009 premierę miała gra House Of Dead: Overkill, gdzie na wzór klasyków gatunku strzelaliśmy w modne wtedy zombie. Prób odrodzenia gatunku było więcej chyba ostatnia o jakiej było głośno to rok 2014 i polski Teyon. Firma postawiła na gatunek rail shootera tworząc grę dla franczyzy Rambo, która miała towarzyszyć premierze nowego filmu, co wyszło niestety dość słabo. Pozbawiona możliwości strzelania w ekran z plastikowego pistoletu i trybu kooperacji gra, była nudna.
Są jednak przypadki, kiedy rail shooter pojawia się w grach AAA. Praktycznie każde nowe Call Of Duty w kampanii posiada krótką sekwencję strzelania z jakiegoś pojazdu. Jest to segment zabawy w 100% oparty o założenia rail shooterów.
Nie tylko na prąd…
Ale to nie wszystko, bo rail shootery poszły z duchem czasu i wyszły po za ekrany komputerów. W sklepach można dostać grę o nazwie “Łowca Duchów”, która wykorzystuje założenia rail shooterów i dodaje do tego nowoczesną technologię. W zabawce dostajemy projektor oraz dwa pistolety (można sparować do 5). Uruchamiamy grę i z projektora (w kształcie kościotrupa z ruchomą głową) wyświetlane są duchy. Zadaniem graczy jest ustrzelenie jak największej liczby duchów. Pistolety mają 6 pocisków, po których trzeba przeładować. Mamy tutaj najlepszą formę multiplayer, jednak nastawionego na rywalizację, a nie kooperację. Duchy nie stanowią zagrożenia, więc odpada nam unikanie ich ataków, ale z racji, ze gramy stojąc i toczymy pojedynek po całym pokoju, możemy unikać kuksańców rywalizującej z nami osoby.
Dzięki uprzejmości Toys4Boys miałem okazję sprawdzić tę grę i przyznam szczerze, że nie spodziewałem się, że będę się z tym aż tak dobrze bawił. Przy grze można poczuć się jak w salonie z automatami i zaznać nieco rywalizacji. Pierwsze uruchomienie, sprawiło nam nieco problemów, bo gra wymaga sparowania pistoletów z projektorem, co w instrukcji mogłoby być opisane nieco klarowniej, ale po jednej nieudanej próbie poszło sprawnie. Walka z duchami sprawiała naprawdę dużo satysfakcji, a element rywalizacyjny cieszy w każdej grze. Projektor wyświetla duchy w obrębie 360 stopni, więc czasami dobre wycelowanie sprawia nieco problemów – np. gdy duch pojawia się na nas.
Gra również świetnie sprawdza się na imprezie z grupą znajomych, bo reakcje są bardzo entuzjastyczne. Jakkolwiek to nie zabrzmi, nie miałem okazji przetestować zabawki na dzieciach, ale zakładam, ze skoro grupka prawie 30 letnich chłopów bawiła się z tym świetnie, to małe dzieci będą miały porównywalną frajdę. Oczywiście w takim gronie, element rywalizacyjny ma jeszcze większe znaczenie i po za użyciem broni “palnej” w ruch wchodzą broń biała, miotana i czasami różne sztuki walki – polecam grać na otwartej przestrzeni.
Pojedynki w grze są bardzo krótkie i dynamiczne, bo jedna runda trwa niecałe 2 minuty. Więc nawet przy małej liczbie pistoletów i dużej liczbie uczestników zabawy, można szybko się wymieniać. Jeśli chcielibyście grę kupić dla siebie, to zapraszam do sklepu Toys4Boys
Tym radosnym akcentem, możemy zakończyć naszą podróż po historii gatunku rail shooterów. Gatunku, który w czasach automatów był jednym z najbardziej popularnych, współcześnie jest najwyżej jednym z elementów kompletnej gry, albo krótkim etapem większej całości. Raczej nie dostaniemy dobrych gier komputerowych opartych o ten schemat, ale wyciągnięcie go po za ekrany komputerów, pozwala się bawić bardzo dobrze dorosłym jak i dzieciom.