Facebook dał nam nowy wachlarz emocji. Tylko czy więcej znaczy lepiej?
Nie tak dawno na Facebooku pojawiły się nowe zestawy emotek do wyrażania swoich emocji na temat wpisów. Mogą nas teraz bawić, smucić, złościć. Duża część użytkowników przez dłuższy czas domagała się większego wachlarza emocji. Teraz się pojawiły i mamy dwa obozy. Jedni “lubią to”. Inni są przeciwni.
Prawdopodobnie większość osób, licząc na większą liczbę emocji miało na myśli coś w rodzaju “Mam to gdzieś”, do klikania przy zdjęciach dzieci swoich znajomych, albo “Nie wiem kim on był”, do klikania przy informacjach o zmarłych celebrytach. Ja jestem zwolennikiem przycisków zaproponowanych kiedyś przez świetnego reprezentanta krakowskiego stand-upu Zbycha Grabowskiego: “Jebie mnie to” i “Ja pierdole, nie do wiary”. Ale potem zacząłem się nad tym zastanawiać.
Na większości portali oceniamy różne rzeczy przez łapki w górę lub w dół. Plusy i minusy w skali 1-10. Na Facebooku był tylko like – lubię. Jaka jest jedna zauważalna różnica między tymi systemami? Na Facebooku nie było negatywnego przekazu. Nie podoba Ci się filmik na YouTube, możesz dać łapkę w dół. Nie podoba Ci się film na filmwebie? Możesz dać jedynkę. Nie podoba Ci się demot na demotywatorach? Dajesz słabe.
Jednak gdy coś nie podoba Ci się na Facebooku to… no właśnie. Możesz napisać cierpki komentarz. Ale znów, te pozytywne dostaną lajki i wypłyną na powierzchnię spychając Twój gdzieś w dół, gdzie nikt go i tak nie przeczyta. Tak naprawdę, Facebook zmuszał nas trochę do zachowywania się, tak jak powinniśmy to robić. Coś Ci się podoba, powiedz o tym, szerz pozytywne emocję. Nie podoba Ci się? Zostaw to. Fakt, że ktoś napisał opinię sprzeczną z Twoją nie znaczy, że musisz mu napisać jakim jest głupim bucem z krzywym ryjem. Mówi się sporo o mowie nienawiści i w sumie stary układ Facebooka trochę ją blokował.
Mimo zmiany emotek, nie mamy teraz skrajnie negatywnych emocji, jak nienawiść, czy odraza. Jest za to gniew i smutek. Mimo wszystko to również negatywne emocje. Za wprowadzeniem ich przemawia jedna rzecz. Czasami ktoś pisał o czymś ważnym i bardzo smutnym (jakaś katastrofa, wypadek, wojna) i warto było żeby informacja dotarła do jak najszerszego grona. Jedyną opcją na promocję treści jest polubienie jej i udostępnienie. O ile druga jest OK, to lajkowanie informacji o katastrofie w której zginęło 200 osób jest nieco… słabe?
Jednak mimo powyższego, radziliśmy sobie, a pojedynczy lajk mógł mieć wpływ na promocję pozytywnych treści. Nie negowaliśmy wszystkiego co nam się nie podoba, tylko dawaliśmy pozytywny odzew temu, co nam się podobało. Dawaliśmy innym ludziom tylko pozytywne reakcję i tylko pozytywne emocje. A według mnie, wtedy wszystkim żyje się lepiej.