Marek Winiarski

Rzecznik Praw Obywatelskich chce uprawomocnić PEGI

Prawomocne PEGI. Istotne prawo dla świata gier, czy tylko martwy przepis pod publiczkę?

PEGI, system znaczków na opakowaniach z grami, które mówią jaką treść zawiera gra, oraz dla jakiej grupy wiekowej przeznaczony jest tytuł. W większości krajów Unii Europejskiej PEGI są prawomocne. Przykładowo w Wielkiej Brytanii za sprzedaż gry 18+ nieletniemu, sprzedawcy grozi grzywna lub nawet sześć lat pozbawienia wolności. Polska należy do trójki krajów we wspólnocie, gdzie PEGI nie mają mocy prawnej. Ale Rzecznik Praw Obywatelskich chce to zmienić.

Jak by miało się to odbyć? Zasada byłaby prosta. Gdy kupujesz grę 18+ w sklepie, jesteś pytany o dowód. Tak jak w przypadku alkoholu. Sprawa wydaje się z pozoru łatwa i oczywista. System funkcjonuje w innych krajach, ale czy naprawdę jest skuteczny? Żeby nie było. Ideologicznie pomysł jest super, bo tak jak dzieciom nie sprzedajemy fajek i alkoholu, ani nie wpuszczamy je do kina na filmy dla dorosłych, tak czemu mają grać w gry dla dorosłych? Ale mam kilka wątpliwości jeśli chodzi o wykonanie tego pomysłu.

Gears Of War 2
Gears Of War 2

Zacznijmy od sprzedaży w sklepie. Jeśli dzieciak chce grę, to nie idzie do Empiku czy innego Saturna, nie kładzie na ladzie GTA wraz z banknotem 200zł. Przeciętne dziecko, o ochronę którego chodzi, nie ma takich pieniędzy. Skąd więc dziecko bierze grę? Będąc w sklepie krzyczy “Mama kup mi”, a reszta w rękach rodzica. Druga opcja? Dzieciak dostaje grę pod choinkę czy na urodziny. Rodzica restrykcję nie dotyczą, więc jak jest nieświadomy (albo głupi) to grę kupi.

Drugi problem to cyfrowa dystrybucja. Teraz sklep, chcąc sprzedać grę 18+, będzie musiał kupującego pytać o dowód? Czy może gry w cyfrowej dystrybucji, które stanowią większość, zostaną zakazane? Mało tego, główną platformą dystrybucyjną jest Steam, który jest Amerykański. Jego te prawa nie dotyczą i młodociani gracze, dalej będą mogli kupować gry bez machania dowodem – kartę płatniczą większość ma wcześniej niż dowód. Już pomijam fakt piractwa, gdzie przy pobieraniu gry z torrentów dzieciaka już na pewno nikt nie zapyta o dowód.

Ciekawy przypadek szesnastolatka

W systemie PEGI dwie górne granice to 16 i 18 lat. Więc załóżmy, że gry od 18 wymagają dowodu. Co teraz się stanie? W mojej opinii, producenci gier, nawet horrorów czy innych straszydeł, zaczną w  jakiś sposób udziwniać gry, aby zejść na magiczne 16, tym samym zwiększając grono (legalnych) odbiorców. Niestety takie zabiegi, mogą naruszyć spójność rozgrywki, czy świata. Już nie raz mieliśmy do czynienia z twórcami, którzy zmieniali np. kolor krwi na zieloną, aby obejść cenzurę. Mówię o tym, bo RPO, chce również podnieść standardy na dany znaczek. Taka ciekawostka. Call Of Duty ma PEGI właśnie 16. Czyli w sumie gra o wojnie i zabijaniu innych żołnierzy, ze sceną masakry cywili na lotnisku, byłaby dostępna ciągle od kopa.

Brutalna scena z Call Of Duty

No i zostaje też siedemnastolatek. Tutaj całość jest dla mnie nieco naciąga. Jeśli ktoś jest pojebem, który lejej ludzi po mordach bez powodu, czy sprawienie, że nie zagra w GTA przez rok, tak bardzo odratuje jego psychikę? Wątpię by zmieniło to cokolwiek, ale trzymajmy się już litery prawa.

To co możemy zrobić?

Jak w wielu przypadkach, problemem nie jest prawo, a świadomość. Jeżeli chodzi o nastolatków i ludzi dorosłych, to gracze są już świadomą grupą. Tzn. kupią grę w internecie, szukając najniższej ceny, albo dokonają zakupu w ulubionym sklepie. Wiedzą czego, szukają i są świadomi wyborów.

Chronimy dzieci, bo nie oszukujmy się, GTA V w rękach 10 latka to nie najlepszy pomysł. Ale tak jak wspominałem, cenzor na kasie, nie zablokuje sprzedaży, bo grę kupi mu mama. Zauważcie taką rzecz. Jak w sklepie typu Saturn czy Media Markt idziecie na dział z audio, podbiega do was urocza hostessa pytając jak może pomóc. Postara się dobrać najlepszy sprzęt, dostosowany do waszych potrzeb, ew. próbując wcisnąć nieco droższy, a najlepiej ten za który ma największą prowizję. Mimo to, pomoże wam dokonać zadowalającego zakupu. Jak pójdziecie na telewizory, pralki, laptopy, czy nawet kable, czeka was to samo.

Co nas spotyka na dziale z grami? W najlepszym wypadku mamy hostessę gibiącą się przed Kinectem, która o grach sama za wiele nie wie. Teraz na taki dział wchodzi tata z 10 letnim dzieckiem. Tata nie komputerowy, używa go tylko do sprawdzania poczty i gadania na Skype z ciotką z Niemiec. Synek wręcza mu grę i mówi “tata kup”. Tata może przeczytać opakowanie, ale synek nawciska mu kitu, że to nie prawda, że to dla niego. Tata idzie i kupuje.

Dlaczego gry powodują przemoc (Po przybliżeniu u góry jest przycisk Expand, dzięki któremu widać dialogi)

A teraz wyobraźmy sobie, że na dziale stoi urocza hostessa, która w temacie jest obeznana. Widzi rodzica, który chodzi z pociechą między regałami. Jego wzrok błądzi po kolorowych okładkach, a on sam sprawia wrażenie zagubionego w czasie i przestrzeni. Pada zdanie “Tata kup”. Hostessa swym sokolim wzrokiem dostrzega, że rodzic zamierza 10 latkowi kupić nowego Far Cyra, więc zręcznie przedziera się przez tłum i informuje pana, że gra nie jest dla 10 latka. Tłumaczy oznaczenia i proponuje coś bardziej adekwatnego. Efekt? Rodzic uświadomiony, dzieciak z dobrą dla siebie grą.

Ostatecznie? Pomysł fajny. Tylko przez dominację cyfrowej dystrybucji, mam wrażenie, że prawo wprowadzane jest bardzo pod publiczkę, bo będzie martwym niewiele wnoszącym i zmieniającym prawem. Ośmielę się stwierdzić, że bardziej je odczują sprzedawcy, którym nieletni gracze uciekną do dystrybucji cyfrowych, albo torrentów.

Exit mobile version