Nie jesteś elementem tłumu, a konkretnym nazwiskiem.
Wykop pewnie każdy z was kojarzy. Ostatnio pojawił się na nim pewien ciekawy wpis:
Praktycznie każdy wie, że wykop, to czasami kopalnia totalnie absurdalnych rzeczy. Mimo wszystko, internauci nie pozostali bierni i wpis zgłosili na policję. Policja szybko zainterweniowała, co zaowocowało takim wpisem:
Mówi się, że do wszystkiego trzeba mieć dystans. Dlatego Abelard Giza śmiał się z papieża, Carlin z wiary, a wielu innych komików z innych rzeczy, z których “nie wypada”. Przy czym, potrafili się śmiać z siebie. I to jest spoko. W tym wypadku facet, będąc na istotnym, z punktu widzenia bezpieczeństwa ludzi, stanowisku postanowił się zabawić. Wrzucić do sieci głupi żart.
Efekt? Stracił pracę i szansę na realizację marzeń.
Droga lekcja, ale jakże cenna.
Anonimowy w świecie
My możemy być mądrzejsi i wyciągnąć z tego wnioski. Prawdopodobnie nie macie pojęcia jak potężną siłą jest anonimowość. Nie tylko w sieci, ale normalnie w życiu. Na nasze oddziaływanie w grupie wpływa wiele czynników. Pewnie większość słyszała o konformizmie, czyli podążaniu za grupą w obawie przed wykluczeniem (konformizm normatywny, jest jeszcze informacyjny, ale nie wnikajmy póki co).
Jednak na nasze bycie w grupie, oddziałują też inne cechy. Powiedzmy, że wracasz sobie samotnie do domu. Prawdopodobnie udasz się najprostszą trasą, ale kiedy jesteś ze znajomymi, zaczniesz składać lusterka w autach mijanych po drodze. Mało życiowe? Jeżeli na sali wykładowej siedzi 5 osób, co będziesz robić? Zakładam, że siedzieć cicho i słuchać prowadzącego. Kiedy byłoby 100 osób, nic nie stanęłoby na przeszkodzie, żeby pogadać z kumplem, zdrzemnąć się, albo pograć na telefonie.
Dlaczego się tak dzieje? Grupa daje nam poczucie anonimowości. Przestajesz się postrzegać jako indywidualną jednostkę, ale jako część tłumu. Przecież prowadzący Ci nic nie zrobi, bo nie jesteś niczym konkretnym.
Gdyby w tej chwili, prowadzący zapytał Cię o nazwisko, nagle bańka pęka. Przestajesz być zbiorowością, jesteś konkretną osobą z imieniem i nazwiskiem.
Odwaga znika.
W internecie to zjawisko pojawia się na podobnej zasadzie. Wiele osób czuje się bezkarnie i anonimowo. Nawet pisząc komentarze pod własnym imieniem i nazwiskiem, ze wstawionym zdjęciem profilowym.
Jeżeli wrzucasz coś do sieci, to tam zostanie. Jeśli ktoś Cię zacytuje, wykorzysta to przeciw Tobie, nie możesz mieć do niego pretensji. Nikt wtedy niczym nie manipuluje, ani nie naciąga faktów. Cytuje Twoje słowa. Wracając do głupiego żartu z początku. Jeśli tworzysz jakąś treść, weź pod uwagę jak może być odebrana przez innych. To że był to Twój głupi żart, nikogo nie będzie obchodziło.
Droga jest bardzo prosta. Policja prosi serwis o Twoje IP. Potem po IP dochodzi do Twojego dostawcy sieci. Twój dostawca sieci podaje Twój adres. Kompletnie nie jesteś anonimowy. To że zabronisz Facebookowi na pobieranie Twojej lokalizacji nic nie zmieni. Nie jesteś tłumem i kiedyś możesz pożałować swoich słów, wrzuconego zdjęcia, czy filmu.
Zanim znów coś opublikujesz w internecie. Pomyśl, bo czasem backspace będzie lepszym rozwiązaniem niż enter.