Site icon Marek Winiarski

Co mnie wkurza: W grach

Oglądając niedawno filmiki, na jednym z większych portali o grach, trafiłem na film o podobnym tytule, który jest inspiracją dla tego tekstu. Dlaczego powielam pomysł? Bo wydaje mi się ciekawy. Więc. Co mnie wkurza w dzisiejszych grach komputerowych?

Przez lata zmieniały się trendy. Zmieniała się grafika, styl rozgrywki, mechaniki gry. Pojawiały się nowe elementy etc. Jedne były lepsze inne gorsze. Część weszła na stałe do kanonu produkcji gier i są standardem do dziś. Inne odeszły tak szybko jak się pojawiły. Lista przedstawia te, które zostały, ale nie uważam ich za zbyt dobre. Kolejność wpisów jest przypadkowa.

  1. QTE (Quick Time Eventy) – Zrozumieć mogę te krótsze, polegające na trafieniu w przycisk w odpowiednim momencie lub zanim skończy się czas. Ale nigdy, przenigdy nie zrozumiem tych przydługich sekwencji, gdzie czasem jedynym sposobem przejścia jest powtórzenie jej milion razy. Do tego, te fragmenty w których naszym zadaniem jest zarzynanie naszej klawiatury, bo sekwencja karze nam napierdzielać w przycisk. (Spisek producentów peryferiów?) Jeżeli już muszą być, niech mają przynajmniej niezależny poziom trudności.
  2. Cutscenki, których nie da się pominąć – Często przed bosem mamy, krótki lub dłuższy przerywnik filmowy. Walki z bosami, z reguły należą do tych trudniejszych i czasami musimy je powtórzyć, żeby znaleźć dobry sposób na przeciwnika. O ile sam poziom trudności gry nie będzie tu irytującym, to irytować może oglądanie po raz 10 tej samej, paru minutowej  sekwencji filmowej. Chyba nie chodzi o to, żeby się dialogów nauczyć na pamięć?
  3. Uproszczona ekonomia  w RTSach – Już pisałem wcześniej o tym że RTSów w sumie nam brakuje (Gdzie się podziały RTSy?). A jak są, to nie jest to, to samo co dawniej. I głównie wynika to z uproszczenia do maksimum ekonomi. Do dziś jednymi z moich ulubionych RTSów są Empire Earth i Rise Of Nations. W obu zaczynamy w kamieniu łupanym i brniemy przez epoki do niedalekiej przyszłości. Zbieraliśmy klasycznie drewno, kamień i złoto. Ale… był np. też krzem, który w pewnej epoce przestał być użyteczny, zamiast niego zbieraliśmy co innego. Potem trzeba było zbierać ropę i uran. Nie dość że ekonomia nie sprowadzała się do jednego surowca, to jeszcze potrzebne surowce się zmieniały.
  4. Pozornie darmowe gry – To głównie się tyczy gier mobilnych. Mamy tam dużo przypadków gdzie sama produkcja jest darmowa z opcjonalnymi mikropłatnościami. Więc gramy sobie radośnie i dochodzimy do pewnego momentu gdzie nie możemy sobie poradzić z misją. Próbujemy tysięczny raz, mieszamy ekwipunkiem, umiejętnościami i dalej nic. W akcie desperacji szukamy w internecie rozwiązania, bo a nóż trzeba mieć sposób? Bingo! Sposobem jest zakupienie za prawdziwe pieniądze paru boostów dla postaci. I co teraz? Olać grę w połowie fabuły? Czy płacić żeby ją poznać, mimo że gra miała być darmowa? Nie boli mnie tu sam fakt konieczności płacenia. Ale lepiej jak by gra na wejściu kosztowała te $2. Twórcy zarobiliby tyle samo, a nie zostawili by niemiłego posmaku po sobie.
  5. Questy przynieść, zanieś, pozamiataj – Wiadomo że jakąś zawartość do gry trzeba wstawić, zwłaszcza jak robimy RPG. Ale nie wiem jak wy, ale wolałbym żeby na jeden świat/miasto czy co w grze mamy, przypadały z 2-3 bardziej rozbudowane side questy, które same w sobie mają mikro fabułę niż 10, gdzie w każdym muszę przebiec całe miasto, żeby coś komuś zanieść. Powiecie że się nie da? Baldur’s Gate miał dużo więcej takich questów na miasto.
  6. Bezsensowne znajdźki – Uzasadnienie podobne do punktu 5. Jeżeli znajdziek jest kilka i umieszczone są tak że trzeba się trochę nakombinować żeby je dostać, jest to fajne. Zwłaszcza jak za ich zbieranie coś mamy (np. w Far Cry 3 za osiągnięcie pewnego etapu zbierania znajdziek, dostawaliśmy ekskluzywną broń). A jak widzę zbierz 100 czegoś tam, tylko po to żeby skończyć grę na 100%? Nie motywuje mnie to.
  7. Pionowo podzielony ekran na PlayStation – O co chodzi? Jeśli gramy sobie w gry co-opowe na PlayStation, ekran najczęściej dzielony jest pionowo. Sprawia to że widzimy dużo podłogi i skyboxa. Jednak grając w Army Of Two (grę stworzoną z myślą o takim trybie gry), ekran był podzielony w poziomie. Efekt? Widziałem coś więcej niż tyłek mojego bohatera i aktualną pogodę.

Z mojej strony to w sumie tyle. Może to nie wszystko. Ale te najbardziej znaczące na pewno. Dajcie znać co wy uważacie za najbardziej irytujące w dzisiejszych grach, a może uda się zrobić jakiś ranking najbardziej irytujących trendów.

Exit mobile version