Pomysły ma każdy, ale czy możemy je jakoś wycenić?
Stwierdzenie, że każdy ma pomysł na grę jest już nieco wyświechtane, ale ciągle bardzo aktualne i prawdziwe. Jeśli spytamy losową osobę na ulicy, czy ma jakiś pomysł na grę, na pewno będzie go miała. Lepszy, bądź gorszy, ale zawsze jakiś będzie. Tylko czy zastanawiało Cię kiedyś, na ile taki pomysł jest cenny?
Problem wyceny pomysłu wywodzi się od pewnej rzeczy, która zdarza się bardziej doświadczonym developerom, a w sumie tym mniej doświadczonym też. Mi się parę razy w życiu zdarzyło. Jeśli w rozmowie na temat “czym się zajmujesz”, któryś podaje jako swój zawód twórcę gier, pada cudowne: “o! Super! Mam świetny pomysł na grę”. Drugi aspekt jest taki że na forach o produkcji gier, co chwilę jakiś początkujący zaczyna słowami: “Mam pomysł na genialną grę, kto ją za mnie zrobi?”. Oczywiście nie dosłownie, ale sens zachowałem.
Tutaj na marginesie podam pewne niebezpieczeństwo ze słuchania cudzych pomysłów. Jak wspomniałem, każdy ma pomysł na grę, ale developer takich pomysłów ma co najmniej kilka. Wszystkie nosi gdzieś z tyłu głowy, aby spokojnie doczekały warunków w których będzie mógł dany projekt zrealizować. Wróćmy teraz do osoby, dzielącej się pomysłem. Nie ma się co oszukiwać. Większość z nich będzie kiepska, marna, albo nierealna. Aczkolwiek może się trafić tak, że ktoś wpadnie na genialny pomysł. Nasz genialny pomysł.
Jakie mogą być tego konsekwencję? Po pierwsze, facet może opchnąć pomysł komu innemu i wtedy Ty, wydając swoją grę, będziesz dopiero drugim, kopiującym czyjąś grę. Ale to nie tak straszne. Z dużym prawdopodobieństwem, Twój pomysł dojrzewał dłużej i to on będzie lepszą wersją gry. Ale jest drugie niebezpieczeństwo. Gość z tym nic nie zrobi, Ty zapomnisz o sprawie, a po kilku latach wydasz swoją grę. Wtedy on na to popatrzy i pomyśli “ej, to był mój pomysł! Ja temu pajacowi o tym powiedziałem!”. Po czym Cię pozwie. Mając gdzieś w odmętach skrzynki mailowej wiadomości może wykazać, że ukradłeś projekt gry. Wisisz mu kasę.
Panie, to ile za ten pomysł?
No dobra, ale na początku spytałem jak cenny jest Twój pomysł? Odpowiedź na to, daje nam Derek Sivers. Kim jest Derek Sivers? O sobie pisze, że jest muzykiem, programistą, pisarzem, przedsiębiorcą i to niekoniecznie w tej kolejności. Ogólnie jest to facet, którego interesują różne dziedziny w tym wykorzystanie psychologii w ulepszaniu samego siebie. On pewnego razu zaprezentował pewną grafikę (nie jest to dokładnie ta sama grafika, bo pozwoliłem ją sobie przetłumaczyć):
Co z niej wynika? Twój pomysł jest tak dobry, jak jego wykonanie. Pomysł sam w sobie, nie jest warty nic. Jest bardziej mnożnikiem. Wartość pomysłu określa dopiero jego wykonanie. Odnosząc się do grafiki. Jeśli masz genialny pomysł na grę, ale go spartolisz to wartość pomysłu będzie wynosiła $20. Jeśli masz średni pomysł, ale wykonasz go perfekcyjnie, to jego wartość rośnie do $50 000 000. Beznadziejnego pomysłu nic nie ratuje. Innymi słowy, Twój pomysł jest warty tyle, na ile dobrze potrafisz go wykonać. Dlatego tak ważne są prototypy. One dowodzą, że to co wymyśliłeś, ma szansę na bycie wartościowym.
Wróćmy jednak do naszego faceta z pomysłem. Czy powinniśmy go słuchać? Jeśli nie jest osobą z branży, prawdopodobnie nie. Jego pomysł zostanie tylko mnożnikiem, którego wykonanie może być niemożliwe. Jeśli ma Ci zaproponować Twój własny pomysł, to czy ewentualny pozew jest tego wart?
Płynie z tego też nauka dla nas. Jeśli pomysł na grę i chcesz ten pomysł sprzedać wydawcy, lub komuś kto miałby z Tobą współpracować, nie poprzestawaj na pomyśle. Nie idź do wydawcy z mnożnikiem, przygotuj prototyp i idź z realną walutą.