Czy zastanawiałeś się kiedykolwiek nad realizmem regeneracji życia w grach FPS? Może apteczki są bardziej realistyczne? Zastanówmy się razem, nad różnicą pomiędzy możliwościami współczesnej medycyny, a tym co oferują gry komputerowe.
Gdy regeneracja zdrowia, zaczęła pojawiać się w grach zamiast znanych i kochanych apteczek, ludzie bronili się przed tym nogami i rękami. Niby to nie realistyczne, że w ogóle jakieś głupoty. Jednak zanim rozłożymy to na czynniki pierwsze, obalmy pewien mit. Zagadka! Jaka gra, jako pierwsza wprowadziła system automatycznej regeneracji zdrowia?
Call of Duty? Pudło! CoD przyczynił się do popularyzacji tego systemu. Gdy pojawił się w tej niezniszczalnej serii, został powszechnie akceptowany, a twórcy innych FPSów, zaczęli z tego korzystać.
Halo? Pudło! Wprowadzili system automatycznej regeneracji, ale tarczy. Pasek życia był oddzielny i nie regenerował się sam.
Poprawna odpowiedź to: Hydlide. RPG z 1984 roku, wyprodukowane przez T&E Soft.
Zagadka za nami, teraz przejdźmy do sedna.
Czy regeneracja zdrowia jest możliwa?
Odpowiedź jest, więcej niż oczywista i bardzo dobrze ją znasz. Gdy przetniesz sobie palec, organizm sam zatamuje krwotok, a później zabliźni całkowicie ranę. Czyli tak, regeneracja ciała jest możliwa. Ale gdzie tu przecięcie palca, które wymaga kilku dni na regenerację, do postrzału w grze FPS? Wiedziałeś może, że nasze ciało potrafi dużo więcej? Jeżeli ok. 6 miesięczne dziecko, straciłoby końcówkę palca, jest w stanie go zregenerować. Zdolność regeneracji na tym poziomie, tracimy ok. 5 roku życia. (Nie testujcie na młodszym rodzeństwie!). Warto też zauważyć, że nasze całe ciało, powstało z dwóch komórek. Czyli, wytworzyliśmy je sami z siebie.
Powiedzmy, że mi wierzysz. Możemy się zregenerować, ale trwałoby to dni, albo miesiące, a w grze, dzieje się to w kilka chwil. Wiadomo, że częściowo jest to uwarunkowane, tymi samymi zasadami, co fakt, że w grze RPG dzień trwa kilkadziesiąt minut, a nie 24h. Jednak jest też drugie uzasadnienie. Żeby to wszystko działało, medycyna musi wyposażyć żołnierzy, w środki, pobudzające i przyspieszające proces regeneracji. Znów przewidzę twoje myśli. “No pewnie mogą, za 200 lat.”
Otóż, w roku 2006 na konferencji TED, Alan Russell wspominał o pewnych ciekawych zagadnieniach. Medycyna, już wtedy operowała trzema metodami pobudzania do regeneracji. Nie chce tutaj wchodzić w medyczne szczegóły, ale postaram się krótko wyjaśnić o co chodzi.
W pierwszej metodzie, wykorzystujemy sztuczne lub naturalne materiały. W przykładzie podanym na konferencji, ekipa lekarzy oczyściła ścianę świńskiego jelita, po czym połączyła go z raną pacjentki, która posiadała wrzód cukrzycowy. Jest to mniej więcej dziura w nodze, co odważniejszych (i nie jedzących nic) odsyłam do google. Kobietę czekała amputacja, więc zgodziła się na eksperymentalny zabieg. Jelito pobudziło do działania organizm, całkowicie regenerując martwą tkankę. Wykorzystując tą samą technikę, przywrócono 70 letniemu mężczyźnie, końcówkę palca.
Druga technika, to wykorzystanie komórek macierzystych. Polega to na tym, że wstrzykujemy takie komórki w ciało pacjenta, a one mogą przekształcić się w tkankę chrząstną, czy kostną. Tym samym zregenerować je. Obecnie jest to technika szeroko wykorzystywana w reumatologii czy ortopedii.
Ostatnia metoda, to połączenie komórek z odpowiednimi przyrządami. Na konferencji podany był przykład sprayu, który był rozpylany na ciałach poparzonych żołnierzy, umożliwiając regenerację ciała! Do tej pory jedyną opcją był przeszczep skóry. Teraz jest szansa na całkowitą odbudowę.
Dodam też przykład, nie z wykładu, ale z historii niedawnej, gdzie mężczyzna “wyhodował” sobie nową twarz, na swoim brzuchu, którą potem mu przeszczepiono.
Przykłady zwierząt
Jest coś takiego jak Traszka. Wiedziałeś może, że to zwierzątko potrafi wyhodować sobie całkowicie nową nogę? Jasne, ale to tylko traszka. Pamiętasz o facecie, który przywrócił staruszkowi końcówkę palca? Jego ekipa pracuje nad tym, żeby w przyszłości móc przywrócić całą nogę czy rękę.
Jest jeszcze dżdżownica, która po straceniu głowy, była w stanie ją odtworzyć. Znów powiesz, że to tylko robal. Tyle, że układ nerwowy tego robala, jest w 70-80% zbliżony budową, do naszego. Do tego w tej głowie, również ma mózg.
A co w apteczce?
Mimo, że do sytuacji, kiedy na polu bitwy, żołnierz będzie w stanie się zregenerować w kilka chwil, jeszcze daleka droga, jest to fizycznie wykonalne. Badania idą w dobrym kierunku i z dobrymi rezultatami. Potrafimy zmusić obumarłe ciało do regeneracji, coraz bardziej skomplikowanych tkanek. Kwestią czasu, jest kiedy nie będziemy pracować nad tym czy się da, ale nad tym jak to przyspieszyć.
Jednak, nawet gdyby proces regeneracji nie był możliwy, czy zwykła apteczka jest bardziej realistyczna? Czy jest coś, co sprawiłoby, że będąc postrzelonym, damy radę postawić się na nogi? Nie wydaje mi się. Silne środki przeciwbólowe otępią nas dość mocno, a założenie bandaża trochę trwa. Jednak tu, jako ciekawostkę dołożę, że i w tym kierunku technika się rozwija. Nazywa się to XStat. Jest to strzykawka, która zawiera coś w rodzaju małych gąbek. Wstrzyknięte w ranę, momentalnie nasiąkają, tamując krwotok w jakieś 15 sekund. Teoretycznie połączenie tego, z jakimiś nie otępiającymi środkami przeciwbólowymi, pozwoliłoby walczyć dalej.
Oczywiście to wszystko jest możliwe, ale tylko przy założeniu, że kula nie trafiła w miejsce wrażliwe i nie zabiła nas na miejscu. Nie ważne, też czego byśmy nie użyli, ale podziurawieni jak sito, raczej i tak nie wstaniemy. Ale to wszystko… to tylko teoria. Teoria gier.