Wczoraj (28.08.2014) w Krakowie, w klubie Select odbyły się warsztaty na temat testowania gier. Nie będę opisywał wystroju sal, uczesanie prowadzących i atmosfery. W zamian, podzielę się z wami zdobytą wiedzą.
Event podzielony był na dwie części. Pierwszym prelegentem, była Monika Krupińska, pracująca w branży od 5 lat, prowadząca również rekrutację. Przedstawiła ona profil testera, opowiedziała parę słów o metodach testowania, oraz o tym, o co można być spytanym, na rozmowie kwalifikacyjnej. Drugi przemawiał Szymon Machynia, który poprowadził krótkie warsztaty, czyli właściwie pokazał, co może być błędem i jak błędy raportować.
Jak testuje się gry?
Do dyspozycji są dwa typy testów. Testy białej i czarnej skrzynki.
- Biała skrzynka – Czyli znamy kod. Są to testy przeznaczone bardziej dla programistów, gdyż bez znajomości kodu, nie zrobicie tutaj nic. Sprowadza się to właściwie do przeglądania kodu i szukania w nim błędów. Są to testy trudniejsze do wykonania, przez co są też bardziej kosztowne. Jednak na plus warto policzyć fakt, że po wykryciu błędu, od razu wiadomo gdzie go poprawić.
- Czarna skrzynka – Czyli nie wiemy co jest w środku. Masz specyfikację, mówiącą co dana część gry powinna robić i jak działać. Więc grasz w ten fragment do znudzenia, szukając błędów (na jakie błędy możesz trafić – później). Jest też odmiana takich testów, polegająca na tym, że nie masz nawet specyfikacji. Jedynie grasz w grę i raportujesz wszystko, co wyda Ci się błędem. Dobrym przykładem takich testów, są otwarte beta testy gier.
Jakie błędy możesz znaleźć? Głównie opiera się to o specyfikację. Jeżeli coś w specyfikacji jest, ale nie ma tego w grze – masz błąd. W drugą stronę. Jeżeli czegoś w specyfikacji nie ma, a jest w grze – znów błąd. Jednak specyfikacja nie jest święta, bo w GameDevie, często jest ona bardzo skromna i niekompletna, więc może się zdarzyć tak, że w grze jest coś, czego w specyfikacji nie ma, a powinno być. Dlatego w przypadków testów gier, najważniejszy jest chłodny umysł i logiczne myślenie.
Testy dzielimy jeszcze na dwa typy:
- Testy manualne – Wgrywamy grę na sprzęt i sami w nią gramy.
- Testy automatyczne – Czyli skrypt, testuje za nas grę (kod).
Z tego co mówili prelegenci, w przypadku gier, raczej testuje się manualnie, bo skrypt nie wczuje się w gracza, który będzie chciał za wszelką cenę znaleźć błąd. Przyznać się, kto nie raz robił komicznie głupie rzeczy, żeby sprawdzić czy programiści to przewidzieli? Jednak zapotrzebowanie na testerów automatycznych jest, ale bardzo niskie – dlatego lepiej zarabiają.
Jaki powinien być tester?
Tutaj odpowiedź, zawierać będzie też rzeczy, przydatne na rozmowę kwalifikacyjną. Z cech charakteru, trzeba być przede wszystkim cierpliwym, upierdliwym i dokładnym. Przydatna jest też asertywność, żeby przegadać programiście, że faktycznie mógł popełnić błąd. Warto też, mieć dobrą odporność psychiczną, bo w sumie jesteś kimś, kto mówi ludziom co zrobili źle – nikt takich nie lubi. Jako, że jesteś częścią współpracującego zespołu, warto umieć pracować w zespole.
Co powinieneś umieć? Jeżeli masz doświadczenie w testowaniu oprogramowania – duży plus. W przeciwnym wypadku, wartościowa jest fascynacja grami – ogranie dużej liczby tytułów, z większym zagłębieniem się w nie, niż tylko przeklinanie się. Oczywistą oczywistością jest dobra znajomość języków obcych, najlepiej angielskiego. Dobrze, jeżeli znasz jakiś program bugtrackingowy. Na prelekcji polecanym na początek był Mantis. Znajomość języka programowania w którym tworzone są gry, lub nawet jakiegokolwiek, będzie dodatkowym atutem.
Padło też pytanie o certyfikat. Takowy istnieje, jest to ISTQB. Jednak w branży GameDevu, nie jest on wymagany. Podobno, nie ma firmy, która o niego pyta.
Jak wygląda rozmowa kwalifikacyjna?
Często padającym pytaniem jest: “Czy będziesz stosować metody białej czy czarnej skrzynki?”. Potwierdzana jest również znajomość programów bugtrackingowych. Najczęściej na koniec, otrzymasz sprzęt ze spreparowaną wersją gry, jakieś 15 do 60 minut czasu, a twoim zdaniem będzie wypisanie wszystkich bugów jakie znajdziesz.
Podsumowanie
Imprezę uważam za udaną i przyzwoicie przygotowaną. Poruszany temat nie jest zbyt popularny, tym bardziej, zrobienie na jego temat warsztatów było świetnym pomysłem. Może dzięki takiej inicjatywie, wzrośnie konkurencja na rynku testerów, a tym samym ich umiejętności, dzięki czemu gracze otrzymają lepsze produkty, a programiści bardziej upierdliwych kolegów w pracy.