Słów kilka o tym, jak minął nam rok 2016 w oczach waszego ulubionego blogera.
Będą trzy segmenty. Zaczniemy od ogólnych wiadomości, potem przejdziemy do najlepszych (moim zdaniem) gier roku, oraz powiem kilka słów o moich największych nadziejach na nowy rok.
Wiadomości ze świata
Zaczniemy sobie podsumowanie roku od kilku większych wydarzeń w świecie wirtualnej rozrywki.
Wszechobecna Wirtualna Rzeczywistość
Zdecydowanie rok 2016 stał pod egidą rzeczywistości wirtualnej. Gry dedykowane VRowi wysypały się jak grzyby po deszczu, wiele firm technologicznych postawiło na stworzenie swoich gogli, czy komputerów dedykowanych goglom.
Problem tego segmentu na obecną chwilę, to fakt, że porządne okulary dla tej technologii kosztują tyle co dobry PC, a do tego wymagają tego komputera. Po niskiej cenie, można zdobyć gogle kompatybilne z telefonami, jednak to nie ten sam wymiar zabawy.
Wiele firm mocno postawiło na VR. Producenci silników, prześcigali się, kto pierwszy będzie wspierał tą technologię. Na jakim silniku powstanie lepsza gra pod gogle. Jednak najbardziej poziom rywalizacji dostrzega się na poziomie Microsoft-Sony. Kiedy obie firmy wydały nowsze wersje konsol, żeby obsłużyć nową technologię.
PS 4.5 i XBox One S
W ten sposób płynnie przechodzimy do nowych wersji konsol. Jedni im dziękują, bo diametralnie obniżyły ceny podstawowych wersji konsol, a inni pukają się w czoło zastanawiając się… po co?
Powstanie obu konsol nieco uwypukliło na czym oba urządzenia tracą, względem poczciwego PC. Skalowalność. Kupiłeś niedawno PS4? Ale chcesz gry w 4K i pobawić się VR? Kup nową konsolę. Z jednej strony trochę głupio, a z drugiej dobrze, że nie kazali czekać użytkownikom do roku 2018 czy innego, na PS 5 i XBox 720.
Jeżeli popatrzymy w bebechy obu urządzeń, zobaczymy, że coraz bardziej przypominają one klasyczne komputery osobiste. Czy to może być kierunek na rozwój? Możliwość dynamicznego rozszerzania możliwości konsoli, bez potrzeby kupowania całego nowego sprzętu? To by mogło mieć sens.
Nintendo Switch
Jednak to co ma najwięcej sensu to pomysł Nintendo. Premiera konsolki przewidziana jest na marzec przyszłego roku, ale słowo “konsola” nie do końca tu pasuje, bo samo Nintendo nazywa to “Home Gaming System”. System gamingowy.
Dla niewtajemniczonych: Nowy produkt Nintendo to coś co wygląda jak przenośna konsola, ale możemy ją wpiąć w stację dokującą i bez przerywania gry, kontynuować zabawę na telewizorze. Samo urządzenie ma wysuwane moduły, przez co nie trzeba szukać pada po szufladach.
W dobie, kiedy coraz więcej osób gra w gry, taki system może się naprawdę sprawdzić.
Pokemon Go
Co do ludzi grających coraz więcej w gry. Pokemon Go. Ogromny szał, tygodnie gdzie co chwilę na mieście mijało się ludzi, łapiących wirtualne stworki.
Dlaczego ta gra była ważne? Pokazała w sumie dwie rzeczy. Po pierwsze, że graczy na świecie jest więcej, niżby się mogło wydawać. Jednocześnie gry nie są tylko dla dzieci. Po drugie, że da się stworzyć dobrą grę terenową, która zmusi ludzi do wyjścia.
Jedynie nie potrafiono tych ludzi zatrzymać. Nie wiem czy twórcy spoczęli na laurach, czy nie widzieli konieczności. Nowe updatey zaczęły się pojawiać, gdy główny boom na grę minął. Gdyby już wtedy zaczęto dodawać nowe możliwości, np. walki z innymi graczami, do dziś po ulicach mogłyby chodzić tysiące graczy.
Błędy na start
O ile Niantic błąd popełnił w trakcie, o tyle inne firmy, ciągle popełniają błędy na start.
W tym roku trafiła nam się Mafia III, która niebyła zbyt dobrze zoptymalizowana, a w niektórych konfiguracjach sprzętowych w ogóle się nie uruchamiała. Nowość? Nie bardzo. Podobną sytuację mieliśmy w zeszłym roku z Batman: Arkham Knight, jeszcze rok wcześniej był Assassin’s Creed: Unity, czy Gothic 3 w 2006 roku.
Również w tym roku pojawił się No Man’s Sky. Gra, która miała być niepowtarzalna i fantastyczna. Na trailerach wyglądała przecudownie. Właśnie… Na trailerach. Po trafieniu na rynek, gra nie spełniała oczekiwań i zaczęły się masowe zwroty. Tylko znów, czy to pierwszy taki raz, że gra na trailerach wyglądała lepiej? Watch Dogs, rok 2014, Aliens: Colonial Marines, rok 2013.
Tego typu wpadki się zdarzały i zdarzać się będą. Czasem z winy twórcy, a czasem z winy wydawcy. Tyle tylko, że często sami dajemy na przyzwolenie.
Pre-rozczarowanie
Preordery. Słowo, które dzisiaj nikogo nie dziwi. Gdy są dostępne do zakupy tygodnie przed premierą. Czasami jeszcze zanim wyjdą, biją rekordy sprzedażowe. Często nawet zarabiają, zanim twórcy zaczną je robić (kickstarter). Do czego to prowadzi? Do tego, że dostajemy blokady na recenzję gier przed datą premiery, a zamówienia przedpremierowe napełniają kasę wydawcy. Potem pojawiają się recenzję i okazuje się, że gra nie jest warta swojej ceny. Ale jest już za późno.
Modny stał się też early access. Kupujesz dostęp do gry we wczesnym dostępie, możesz się nią bawić, masz udział przy tworzeniu. Tyle, że może to być permanentny wczesny dostęp. Gra może nigdy nie zostać skończona. Przykład? Styczeń 2014. Kupiłem we wczesnym dostępie grę: Castle Story. Dostępna była we wczesnym dostępie od Września 2013. Obecnie (Grudzień 2016) ma wersję 0.8.1. Czyli jeszcze trochę poczekamy. Przynajmniej mam świadomość, że twórcy nad grą pracują.
Również w trym roku, jeden z niezależnych twórców Eteski, musiał przepraszać ludzi i na własny rachunek zwracać zebrane pieniądze, bo jego współpracownicy przepili zebraną gotówkę.
Winę za taki stan rzeczy ponosimy my. Gracze. Oferowane są nam nieskończone produkty, bo i tak je kupimy. Jeśli wykazalibyśmy się dozą cierpliwości, żeby poczekać na recenzję gry, żeby zobaczyć let’s play, cokolwiek. Wtedy wydawcy nie pozwalaliby sobie na takie zagrywki.
Na tą chwilę istnieje kilka firm, którym bym zaufał na tyle, żeby kupić pre-order, bo wiem że mnie nie zawiodą: CD Projekt RED, Piranha Bytes, GolemLabs, TaleWorlds, Blizzard. Firmy, które cenią sobie dbałość o szczegóły i zwyczajnie nie puszczą gniota (Znaczy Piranha puści, ale to jakby ich urok).
Dlatego mały apel na nowy rok. Zastanów się dwa razy, zanim kupisz pre-order.
W co się grało
Rok 2016 był dla mnie rokiem bardzo pracowitym, przez to nie miałem wiele czasu na granie. Jednak na pewno warto kilka istotnych tytułów wspomnieć. Niekoniecznie będą to gry dobre, a po prostu ciekawe z pewnego punktu widzenia. Nie chciałem też tworzyć zbyt długiego artykułu, więc podjąłem decyzję, że się ograniczę do 5 tytułów.
Darkest Dungeon
Gra, która wskoczyła z znikąd a zawojowała rynek. Kiedy mówimy o trudnych grach, to zawsze na myśl przychodzi Dark Souls. Darkest Dungeon reprezentuje inny gatunek, ale to ciągle trudna i ciekawa mechanicznie gra. Jej sukces cieszy, bo pokazuje dwie rzeczy. Nie trzeba gracza prowadzić za rączkę, oraz ciągle jest miejsce na eksperymenty.
Superhot
Miły polski akcent. Gra ważna z tego powodu, że pokazuje iż niskim nakładem, a fajnym pomysłem można zawojować świat. Strzelanki widywaliśmy już miliony razy. Zatrzymywanie czasu to też nic nowego. Jednak połączenie tych dwóch rzeczy, dało bardzo fajnie wyglądającą grę z fajnym game play’em oraz świetnymi warunkami, do nagrywania widowiskowych scen.
Overwatch
Ta gra nie ląduje na liście dlatego, że jest grą Blizzarda. Segment sieciowych strzelanek wydawał się mocno zabudowany. Pojawiały się kolejne próby detronizacji CS’a, które spełzły na niczym. Każda gra zbierała jakiś fanbase, ale nikt nie zaszedł tak daleko. Overwatch pokazał, że się da. Ciężko powiedzieć, ile dla gry robi szyld Blizzarda, ale w tym wypadku, raczej gra jest po prostu dobra.
Wiedźmin 3: Dziki Gon – Krew i Wino
Tytuł który pokazuje, że dbałość o szczegóły i uczciwe traktowanie konsumenta popłaca. Krew i Wino to niby DLC. Tyle, że tak potężne i rozbudowane DLC, tak dobry produkt, że udało mu się zagarnąć statuetkę za najlepszą grę cRPG, sprzed nosa Dark Souls III. Gdzie inne firmy jako DLC wypuszczają pancerz dla konia i liczą sobie za to 10zł.
Battlefield 1
Było o traktowaniu poważnie swoich fanów, teraz będzie o słuchaniu ich potrzeb. Kiedy setting przyszłościowy wszystkim się przejadał, Call Of Duty zostało osadzone w klimacie… przyszłości. Battlefield poszedł w kierunku nieruszanego do tej pory świata pierwszej wojny światowej. Efekt? Świetne recenzję i miliony zadowolonych graczy.
W tym roku powstało kilka innych wartych wzmianki gier, ale nie chce tego przeciągać w nieskończoność. Na wyróżnienie zasługują jeszcze choćby:
- Titanfall 2 – Data premiery ma znaczenie,
- Tyrany – Nie zawsze chcemy być tym dobrym,
- Shadow Tactics: Blades of the Shogun – Niekonwencjonalne gry logiczne, to coś, co może się podobać,
- Civilization VI – Czasami nawet sprawdzonej mechanice, może się przydać odświeżenie,
- Mafia III – Dobry klimat i fajna fabuła nie uratują Cię, gdy wtopisz na wejściu.
- Total War: Warhammer – USetting pozornie niepasujący i oderwany od serii, może jej wyjść na dobre,
- No Man’s Sky – Lepiej nie kłamać w trailerach,
- Stardew Valley – Nawet kiedy w grze do niczego nie strzelasz, to można się dobrze bawić,
- Dark Souls III – Symulatory umierania, dalej modne,
- Thea: The Awakening – Innowacyjne projekty, wymagają marketingu,
- Firewatch – Fabuła domniemana może być silnym narzędziem,
- The Witness – W grach jest miejsce na awangardę.
Na co czekam w nowym roku
Tak się składa, że w nadchodzącym roku premiery mają gry, na które czekam od dawna, więc mój portfel pewnie mocno ucierpi. Oto lista 5 tytułów, w które najchętniej zagram w nowym roku – Przypominam, że jestem betonem PC, więc gry będą tylko z tej platformy:
Elex
Zdecydowanie mój faworyt. Miłość do cRPG zawdzięczam serii Gothic, szczególnie części drugiej. Od tego czasu przeszedłem wszystkie części sagi, a potem wszystkie gry z ręki Piranha Bytes. Ufam im bezgranicznie. Że będzie to fajna gra, utwierdziłem się na tegorocznym PGA, więc… tylko czekać.
The Guild 3
Seria nieco ukryta za plecami wielu innych gier. Świetne połączenie strategii, ekonomii, RPG i Simsów. W drugiej części spędziłem sporo godzin. Pozwala grać na wiele sposobów i bawić się światem gry. Fajna intelektualna rozrywka.
Mount & Blade 2: Bannerlord
Mount & Blade. Gra, którą odpaliłem przypadkiem, a zakochałem się po uszy. Setki godzin spędzonej w grze, na szkoleniu armii, podbijaniu świata pod swoje dyktando, zabawy z modami. Sandbox niemal idealny. Tak myślałem. Do póki nie dowiedziałem się, że będzie druga część. Liczę, że ideał będzie na wyciągnięcie ręki.
Kingdom Come: Deliverance
Kiedy pierwszy raz usłyszałem o tej grze, byłem oczarowany. W swoich myślach nie raz, nie dwa rozmyślałem nad swoją idealną grą. Najwidoczniej twórcy Kingdom Come czytają w moich myślach, bo założenia się bardzo pokrywają. O ile do poprzednich produkcji jestem przekonany, że się nie zawiodę, tutaj mam obawy, czy założenia się spełnią. Mimo wszystko, trzymam kciuki za tego realistycznego, średniowiecznego RPG.
State of Decay 2
Uwielbiam klimaty zombie. Lubi też je mój brat i często stajemy ramię w ramię, aby przeciwstawić się pladze. State of Decay miało bardzo fajny pomysł na siebie. Kwatera główna, rozwijanie osady, rekrutacja ocalałych, dbanie o potrzeby społeczności. Jedynka niestety miała skopany port, a dodatkowo brakowało multiplayera. Gra miała genialne założenia pod multi. W drugiej części poprawiono ten błąd i dwójka ma dysponować trybem współpracy. Liczę, że znów pokażę truposzom, gdzie ich miejsce.
Ponownie istnieje jeszcze kilka tytułów, które zasługują na wzmiankę, ale nie chce przeciągać listy, dlatego one w skrócie:
- Days Gone – Tutaj wyjątek, bo gra tylko na PS4. Jednak mam tak ogromną słabość do świetnie zrealizowanych gier o zombie, że postanowiłem i ten tytuł wyróżnić, wydaje się świetny, przynajmniej w założeniach.
- Resident Evil VII: Biohazard – Poprzednie części, gdzie można było się bawić we współpracy, wspominam bardzo dobrze. Tutaj jest powrót do korzeni, więc nie wiem na ile zabawa kooperacyjna będzie miała sens, dlatego do top 5 powędrowało State of Decay,
- Expeditions: Viking – Przez serial Wikingowie, bardzo nakręciłem się na te klimaty. Dlatego ta gra ląduje na liście wyczekiwanych, tylko za sam setting,
- Get Even – Fotorealistyczna gra? Czekam!
- Besiege – Na razie we wczesnym dostępie. Lekka gra logiczna, z tryskającymi flakami. Dla mnie bomba,
- Warhammer 40,000: Inquisitor – Martyr – Klimat Warhammera jest ostatnio mocno na topie, a ja go w sumie lubię. Na ten tytuł trafiłem trochę przypadkiem, ale wydaje mi się, że ma spory potencjał.
- Warhammer 40,000: Dawn of War III – Tak jak wspominałem w punkcie wyżej, lubię kosmicznych marines i ich świat. Mam tutaj nieco mieszane uczucia, bo nad grą pracuje studio Relic, których Company Of Heroes uwielbiam, a jednak DoW wolałem część pierwszą, z którą nie mieli wiele wspólnego. Zobaczymy co wyjdzie,
- For Honor – Gra nastawiona na multi, co mnie nieco odpycha, ale soczyście wyglądająca walka do mnie przemawia. Zwłaszcza, że znów są wikingowie.
To tyle ode mnie. Pewnie pominąłem jakieś ciekawe premiery w przyszłym roku, albo ważne wydarzenia z mijającego. Więc jeśli coś wam przyjdzie do głowy, komentarze są wasze!