Przez ostatnie kilka dni w świecie gier nie ma tak popularnego tematu jak kwestie finansowe. Jeszcze nie ostygliśmy po dyskusjach na temat Pay2Win w płatnych grach, a już atakują nas nowe wiadomości. Szczególnie interesujące są tutaj rozważania na temat tego, czy skrzynki z losową zawartością mają znamiona hazardu.
Komisje Antyhazardowe
Za zbadanie czy w przypadku skrzynek mamy do czynienia z hazardem wzięły się komisje angielska oraz belgijska. W przypadku komisji angielskiej skończyło się jedynie na ostrzeżeniu, że granica między hazardem z grami staje się coraz bardziej cienka i trudna do wyłapania, jednak oni robią wszystko by kontrolować tę granicę i będą interweniować kiedy zostanie przekroczona. Prace w Belgii ciągle trwają.
W między czasie wypowiadał się właściciel Take-Two, który stwierdził że skrzynki z losową zawartością nie są hazardem. Zapytany o zdanie Daniel Goldberg stwierdził, że loot boxy to nic złego i były w grach już wcześniej. Goldberg dopatruje się źródła problemów EA w zbiegu okoliczności. Mamy dużą markę (Gwiezdne Wojny), wielkiego wydawce, którego ludzie lubią krytykować (EA) i okazję żeby to robić. Również Randy Pitchford z Gearboxa stwierdził, że skrzynki nie są złym designem w grze jeśli są zaimplementowane poprawnie i ponawia argument, że skrzynki są już od zawsze.
Po drugiej stronie barykady mamy informację jakoby jeden z członków ekipy Plants vs Zombies został zwolniony bo sprzeciwiał się skrzynkom, jednak do tego typu doniesień podchodziłbym sceptycznie. Jednak nie można przejść obojętnie obok listu nastolatka uzależnionego od hazardu, który napisał list do EA z prośbą o usunięcie mikro transakcji.
Nastolatek w swoim liście przyznaje, że wydał na mikro transakcję ponad $13000. Jemu udało się z tego wyjść, ale teraz musi unikać wszystkich gier z losowymi skrzynkami, żeby uniknąć pokusy. Jednak zwraca uwagę na fakt, że w grę z uniwersum Gwiezdnych Wojen mogą grać młodzi ludzie, których psychika nie zawsze jest odporna i mogą być dużo podatniejsi na wpadnięcie w nałóg. Pogląd podzielają tutaj twórcy Clicker Heroes, którzy przymierzają się do wydania drugiej części swojej gry. W przeciwieństwie do wydanej w modelu F2P jedynki, dwójka ma być płatna… z powodów etycznych. Badania wskazują że subskrypcje czy mikro płatności są bardziej popularne niż płacenie za grę. Jednak jak podają twórcy “Nie mogą znieść zarabiania na ludziach, którzy zaprzeczają swojemu uzależnieniu”.
Wszystkie te zabawy z systemami płatności sprowadzają się do zarobków. Gracze mówią że się na nich żeruje, kiedy analitycy giełdowi twierdzą, że… gracze płacą za mało. Faktem jest, że faktycznie gry komputerowe to najtańsza możliwa rozrywka. Kupienie Wiedźmina 3 to wydatek rzędu 100zł. Z oboma dodatkami około 150zł. Ja z grą spędziłem ponad 150h, a da się pewnie i więcej. Tym samym zapłaciłem mniej więcej 1zł za godzinę rozrywki. Bilet do kina kosztuje między 15 a 20zł. Film trwa od 2 do 3h. Co daje nam w najlepszym wypadku 5zł za godzinę zabawy. Mamy również gry sieciowe gdzie niektórzy potrafią przesiedzieć w nich tysiące godzin, wtedy ich wycena kosztu gry do czasu jest jeszcze lepsza. Zwróćmy tutaj jeszcze uwagę na fakt, że to twórcom gier się obrywa, kiedy wydają za krótką grę.
Wracając do głównego tematu dodam jeszcze zdanie od Entertainment Software Association, czyli stowarzyszenia zrzeszającego twórców gier w USA. ESA nie uważa loot boxów za hazard i określają że są dobrowolne. Przy czym w skład stowarzyszenia wchodzi EA więc nie wiem na ile są wiarygodni.
Czy pudełko jest równe pokerowi?
Wedle słownika języka polskiego hazard to “gry lub zakłady pieniężne z nieodłącznym elementem losowości;”. Czy w takim razie lootbox ma znamiona bycia hazardem? Wszystko zależy tutaj od sytuacji i myślę, że właśnie cały pies jest pogrzebany w tym zagadnieniu.
Lootboxy były w grach od dawna, pojawiały się nawet w grach analogowych. Zbieraliście kiedyś karty pokemonów, albo próbowaliście grać w Magic The Gathering? Można było kupić zestaw startowy kart, czyli jakąś talię z pewną zawartością z góry ustaloną. Jednak po za tym, był te małe paczuszki zawierające po kilka kart i nigdy nie wiedzieliśmy co jest w środku. Czyli płacimy pieniądze i dostajemy losową zawartość. Hazard? Wedle definicji tak. Za to emocje? Najwyższy poziom. Czy w końcu trafi się ta mocna karta? Może dostaniemy tego ulubionego piłkarza, albo gracza brakującego w kolekcji? Brzmi znajomo? Tak, system kart graczy z trybu FIFA Ultimate występował kiedyś analogowo w postaci kart kolekcjonerskich.
Więc jeżeli te karty były sprzedawane i były legalne, to myślę że loot box jest czymś podobnym, tylko do czynienia mamy z produktem cyfrowym. Podobnie niektóre keyshopy oferują za parę złotych losowy klucz Steam. Myślę że kluczowe w tej sytuacji jest to że zawsze coś dostajemy. Nie musi to być to co byśmy chcieli, ale dostajemy coś w zamian za pieniądze. W przypadku jednorękiego bandyty czy pokera, możemy przyjść do kasyna z tysiącem złotych i wyjść z długami, tutaj zawsze dotniemy jakieś karty.
Design Box
Dlatego trafiamy na inny problem. Czy skrzynki z losową zawartością są przykładem złego designu? Eksperci mają tutaj sprzeczne opinie, a prawda leży jak zwykle pośrodku. Nie możemy wszystkich zabaw ze skrzynkami wrzucać do jednego wora.
W przypadkach takich jak miało to miejsce w ostatnim Battlefront II czy Need For Speed Pay(back)… kwestia jest sporna. Bo nie sam pomysł skrzynek był zły, ale fakt że trzeba było płacić żeby móc sensownie się bawić. Gdyby frajda z gry w przypadku nie płacenia byłaby taka sama jak przy płaceniu, nie mielibyśmy problemu.
Świetnym przykładem dobrze zrealizowanych loot boxów jest FIFA Mobile. W grze rozgrywamy mecze piłkarskie lub mini gierki. Za realizowanie pewnych zadań otrzymujemy takie skrzynki. Po pierwsze, skrzynki otrzymujemy za samo granie, po drugie zawsze dostajemy wcześniej informację, co w takiej skrzynce możemy dostać. Najczęściej jest to częściowo z góry określona nagroda (np. stała liczba punktów doświadczenia i przedział pieniędzy) oraz szansa na wygranie czegoś ekstra na przykład dobrego zawodnika. Po za klasycznym graniem o paczki, możemy też je kupić za specjalną walutę w grze, którą również zdobywamy w grze (ale wolniej) oraz możemy ją kupić za normalną gotówkę. Efekt? Każdy może się dobrze bawić, mamy adrenalinę z losowości, a jak ktoś chce więcej emocji to może sobie takich paczek kupić za pieniądze. Można powiedzieć, że jest to wyciąganie gotówki, bo co jeśli ktoś chce gracza X? Wtedy można sobie za prawdziwe pieniądze dokupić normalnego złota i za nie kupić takiego gracza na markecie, gdzie został wystawiony przez innego gracza. Więc nie jest tak, że żeby dostać coś konkretnego musimy kupować paczki w nieskończoność.
Inny dobry przykład płynie od Blizzarda. Overwatch również ma skrzynki, gdzie za prawdziwą gotówkę można kupić paczki. Jednak w paczkach mamy jedynie skórki, animację, spreje etc. Same efekty graficzne. Chcesz wesprzeć firmę i mieć fajną postać to kup paczkę, nie to nie. Nie ma wymuszania kupowania paczek, a sama ich zawartość nie destabilizuje rozgrywki.
Ostatecznie? Nie określiłbym skrzynek z losową zawartością (SLZ?) jako hazardu. Są co najwyżej przykładem kiepsko przemyślanego designu gry, ale często mogą bardzo fajnym dodatkiem do dobrze przygotowanej rozgrywki.