Zaproponowane przez Premier finansowanie branży gier komputerowych może dać dobre efekty, albo być próbą podpięcia się pod cudze sukcesy.
[stextbox id=”info” defcaption=”true”]Doświadczenia, kryzysy pokazują, jak ważny jest przemysł. Odbudowa gospodarki morskiej i wsparcia tych dziedzin branż naszej gospodarki, które mają największe szanse rozwojowe, w skali naszego regionu. Chodzi o przemysł energetyczny, chemiczny, zbrojeniowy, a z drugiej strony świetnie rozwijający się w Polsce sektor usług IT oraz przemysły kreatywne, m.in. związane z np. tworzeniem gier komputerowych.
~Premier Beata Szydło w czasie Expose[/stextbox]
Pewnie niewielu z was interesuje się polityką w naszym kraju, dlatego krótkie wprowadzenie. Naszą premier jest teraz pani Beata Szydło. W czasie swojego expose (takie przemówienie na początek kadencji, głównie zalane politycznym bełkotem, z którego niewiele wynika dla przeciętnego obywatela. Ale ogólnie ta przemowa ma dać pogląd na to, jak nowy rząd chce rządzić krajem). W trakcie tego przemówienia padły słowa o wspieraniu branży Game Devu. Naszej branży. Brzmi fajnie, ale czy na pewno?
Pominę tutaj aspekt bardziej globalny, jakim jest fakt, że kraj jest cholernie zadłużony i mamy wiele innych sektorów, którym przydałoby się wsparcie, a i tak nie ma dla nich pieniędzy, jak np.: Służba zdrowia, bezpieczeństwo narodowe, edukacja etc. Popatrzę na sprawę, tylko z punktu widzenia naszej branży. Co może nam dać takie finansowanie, a co może zabrać?
Polska branża gier, wyrosła w sumie w garażach. Młodzi twórcy, pracowali po nocach, na pożyczonym sprzęcie, tworząc coś z niczego. Obecnie mamy wiele metod pojawiania się nowych twórców. Czy to grupka znajomych, próbuje zrobić coś po godzinach, czy doświadczony developer opuszcza studio, w którym pracował 20 lat i zakłada swoje, albo ktoś tworzy zbiórkę crowdfundingową. Więc w sumie nie tak dużo się zmieniło, po za tym, że łatwiej zacząć cokolwiek robić samemu. Wiedza dostępna jest wszędzie, a narzędzia są coraz lepsze i łatwiejsze do przyswojenia. Dzięki takiej pracy, na mapie świata Polska bardzo mocno świeci, jako jeden z liderów rynku.
Ale co z tym finansowaniem?
Zacznijmy od tego, jak możemy sobie wyobrazić finansowanie branży gier? Na wzór branży filmowej, twórca chcący stworzyć konkretną grę, mógłby dostawać dofinansowanie do produkcji. Jednak ten pomysł jest fatalny. Czemu? Popatrzmy sobie, gdzie jest Polska branża produkcji filmów, a gdzie branża gier? Taki sposób finansowania, sprowadzi na świat wysyp cwaniaczków, którzy będą brali granty na tworzenie gier, żeby 1/10 z tego przeznaczyć na produkcję, a resztę schować do kieszeni. Efekt? Wysyp kiepskich gier, którebędą niszczyć reputację polskich produktów. Dowodem na to, niech będzie sama branża filmowa, gdzie co roku dostajemy film z identycznym plakatem, tą samą obsadą i równie słabą fabułą. Dopiero teraz, kiedy powstają plany filmowania Wiedźmina, możemy liczyć na polskie dzieło kinematografii zdolne podbić świat. Ale… gdyby nie CDProjekt RED, pewnie tego by nie było.
Druga metoda dofinansowania, może być “pakietem na start”. Czyli jednorazowa pula pieniędzy, aby początkujący twórca, gotowy założyć nowe studio, miał za co kupić sprzęt, zatrudnić ludzi na parę miesięcy, wynająć biuro etc. Jednak tutaj znów mamy pewne niebezpieczeństwa w postaci cwaniaków. Takie finansowanie byłoby dobre, ale tylko jeśli każdy grand byłby pilnowany. Twórca musiałby przedstawić jakiś plan. Biuro jedynie by wskazywał, a pieniądze przelewane byłby bezpośrednio z budżetu (tak by taki developer nie dostawał pieniędzy do ręki). Dodatkowa zasada, mówiąca, że zaproponowany plan wydania musi spełnić. Jeśli tego nie zrobi, zwraca pieniądze. Kolejna szansa wzięcia finansowania za 5 lat.
Nie można komuś, kto podjął ryzyko w wieku 18 lat zabrać szansy spróbowania znów gdy będzie bardziej dojrzały i świadomy tego co chce robić np. w okolicy 28 roku życia. Ale chcemy też odciąć tych, co biorą pieniądze na rozwój, nie robią nic, po czym biorą kolejny raz pieniądze na rozwój.
Kolejna metoda jaka przychodzi mi na myśl, to promocja branży. Nie konkretnego studia, ale branży jako takiej. Gdy mamy międzynarodowe targi, np. E3, to wiadomo, że CDP, Techland czy CI Games, pojadą tam, kupią fajne, wielkie stanowisko. Ale co z małymi producentami? Rząd mógłby im finansować jakieś jedno większe “polskie” stoisko, gdzie mniejsi twórcy mogliby się pokazać. Do tego promocja branży jako takiej na terenie kraju. Współfinansowanie imprez typu GIC, Digital Dragons, PGA, WGW. Po pierwsze, żeby zwiększyć ich rozmach i przyciągnąć prywatnych sponsorów i inwestorów. Po drugie, umożliwić im zagraniczną reklamę, by z imprez lokalnych stawały się europejskimi i potem światowymi. To samo dotyczy szkoleń i bardziej lokalnych inicjatyw, jak Ganymede Academy.
A gdyby tak zwyczajnie nie utrudniać?
Kilka metod dodatkowego finansowania wydaje się spoko. Nie bardzo kuszą kombinatorów, a mogą faktycznie pomóc branży. Jednak patrząc z nieco innej strony, da się zrobić kilka rzeczy, które ułatwiłby pracę nie tylko naszej branży, ale też wielu innym. O czym tutaj mówię? Takie sprawy jak bardziej klarowne prawo, mniej biurokracji, bardziej przejrzyste podatki. Obecnie młody przedsiębiorca, chcący wystartować z firmą, nie ma pojęcia jak to zrobić, jakie druczki wypełnić, jak stosować się do prawa, jak płacić podatki – i jakie? Obniżenie kosztów prowadzenie działalności, również mogłoby pomóc.
Przykładowo, chcecie założyć studio i opłacać programistę i grafika. Średnia płaca programisty to ok. 3-4 tyś złotych, grafik również bierze podobną kwotę. Jednak jako pracodawca, płacicie za to (dzięki podatkom) 6 800zł dla pensji 4 000zł na rękę i 5 000zł dla pensji 3 000zł na rękę. Zatem, zatrudniając dwóch pracowników, którym płacicie w sumie 6 000zł, macie koszt 10 000zł miesięcznie. Licząc optymistycznie czas produkcji gry na pół roku, żeby wydawać pierwszą grę, potrzebujecie 60 000zł na same pensje.
(Dane do wyższego założenia powstały w oparciu o dane ze strony: http://wynagrodzenia.pl/ oraz kalkulatora wynagrodzeń ze strony: http://www.bankier.pl/)
Twój sukces, moim sukcesem
Patrząc na opłacaną branżę filmową i zestawiając z nią naszą, niefinansowaną branżę gier, dopłaty z budżetu kraju wydają się głupotą. Jednak jest kilka sposobów jak można wspierać branżę, aby jej nie zaszkodzić i jej nie zepsuć. Tylko trzeba do tego podejść mądrze i ze znajomością rynku gier (czego pewnie w rządzie nie ma). Mimo wszystko, zamiast dostawać jakieś bonusy, wolałbym, aby po prostu ze ścieżki usunięto kilka przeszkód.
Ostatecznie martwi mnie jeszcze jedna rzecz. W rządzie zobaczyli jak gry sobie świetnie radzą. Dadzą jakiekolwiek finansowanie, poczekają aż np. CD Projekt RED, czy inne studio wyda kolejny światowy hit. Później pojawi się w telewizji jakiś pan w garniaku, mówiąc “Cyberpunk 2077, gra Polskiego studia CD Projekt RED, została okrzyknięta najlepszą grą roku 2016.Byłoby to niemożliwe bez naszego projektu dofinansowania branży gier! Brawo my!”. Tyle, że akurat CDP dofinansowania pewnie nie potrzebuje, pewnie by go nie wziął, ale przypisać sobie zasługi za cudzą pracę jest najłatwiej.